Czuję się otagowana przez :) :
kosmetycznaodyseja
Na blogach pojawia się ciekawy tag, gdzie przedstawiacie swoje produkty, które nie są Wam potrzebne. Tag wyszedł od kolorowypieprz:
Zasady :
- napisz, kto Cie otagował i zamieść zasady TAG'u
- zamieść baner TAG'u i wymień 5 rzeczy z działu kosmetyki ( akcesoria, pielęgnacja, przechowywanie, kosmetyki
kolorowe, higiena), które Twoim zdaniem są Ci całkowicie zbędne bo:
- maja tańsze odpowiedniki
-są przereklamowane
- amatorkom są niepotrzebne
- bo to sposób na niepotrzebne wydatki...
...i krótko wyjaśnij swój wybór
- zaproś do zabawy 5 lub więcej innych blogerek
Zapraszam do zabawy:
1.
http://myblondhair.blogspot.com/
2.
http://blackandwhite-jestemjakajestem.blogspot.com/
3.
http://myvogue-malgorzata564.blogspot.com/
4.
http://martaluizat.blogspot.com/
5.
http://perpassione.blogspot.com/
6.
http://dagusiowyswiatkosmetykow.blogspot.com/
oraz wszystkich, którzy mają mnie w obserwowanych :)
A to moje anty wish-listy:
1. Balsamy ujędrniające, wyszczuplające, antycellulitowe:
Można by o nich mówić wiele, działaja z róznymi skutkami, choć efekt jest zazwyczaj krótkotrwały a sama kuracja wymaga poświęcenia długich tygodni a czasem nawet miesięcy. Przykro mi, ale niestety nic nie zastąpi regularnych ćwiczeń i odpowiedniej diety. Kiedyś regularnie chodziłam na siłownię, ćwiczyłam pod okiem instruktora i pozbyłam się problemu z cellulitem w niecałe kilka miesięcy. Obecnie prowadzę mniej intensywny try życia i widzę "nawroty". Zbliża się wiosna, więc perfumerie i drogerie oblężone są przez dziewczyny, potrafiące wydać naprawdę ciężkie pieniądze na tego typu specyfiki. Ja nie ulegnę i w zamian zacznę planować dietę i rozpocznę intensywny trening bo na czas zimowy kompletnie sobie odpuściłam.
2. Dziesiątki pędzli do zrobienia jednego makijażu:
Pędzel flat top, round top, większy, mniejszy, jajeczko do konturowania owalu twarzy: duże, małe, średnie, dziesięć pędzli do nałożenia cieni i kolejne dziesięć do ich zblendowania. Na litość boską, nie za dużo tego? Rozumiem, warto mieć osobny pędzel do podkładu, pudru, różu itp., ale czy faktycznie konieczne i niezbędne jest ich posiadanie w ilości większej niż pięć do każdej czynności? Nie rozumiem dziewczyn, kupujących zestaw pięćdziesięciu pędzli za jednym razem. Tymbadziej jeśli dopiero zaczynają przygodę z wizażem.
3. Błyszczyk do ust:
To jeden z nielicznych kosmetyków kolorowych, których nie używam bo po prostu nie lubię. Mam włosy średniej długości i każdy wie co dzieje się z nimi w wietrzne dni, kiedy nosimy błyszczyki. Nie znoszę wręcz ich lepkości, a przede wszystkim efektu jaki dają. I nie, żadne ultra lekkie, wodne, nielepiące formuły do mnie nie przemawiają. Błyszczyki są dobre dla nastolatek. Zwłaszcza różowo-perliste albo z milionem hologramowego broktu. Wrrrr :)
4. Stosy papuzich cieni do oczu:
Nie rozumiem, na co to komu? Jeśli nie jesteś wizażystką, która za chwilę ma artystyczną sesję z fotografem, który każe Ci z modelki zrobić pelikana, odpuść sobie. Gwarantuję Ci, że nigdy nie wykorzystasz takich palet do końca. No bo ile razy w życiu trafi się okazja by zrobić sobie papuzie oko w żółtych, turkusowych i różowych kolorach? Taka paleta to czysta fanaberia. Twój chłopak napewno nie pokocha jaskrawych kolorów na Twoich oczach, a idąc na ulicy z takim makijażem staniesz się atrakcją, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Osobiście wybieram palety, gdzie ilość cieni nie przekracza pięciu i są to kolory beżowe, brązowe bądź odcieni szarości.
5. Dziesięć maskar używanych w jednym czasie:
Tusz do rzęs to kosmetyk, który najszybciej z reszty kolorówki traci swoją datę przydatności. Praktycznie dwa miesiące od otwarcia, tusze zaczynają wysychać i nie nadają się do użytku. Nie mówiąc o szkodzie jaką sobie wyrządzasz, stosując maskarę po terminie. Niestety pomsty okulistów i kosmetologów na nic się mają bo wciąż widzę w kosmetyczkach dziewczyn po kilka, kilkanaście maskar. Wasz wybów. Mi osobiście nigdy nie zdarzyło się używać jak dwóch tuszów do rzęs jednocześnie.